Spirala II - Wiersze Nowe

Spis wierszy

 

1          ― W ten dzień świeci słońce nieruchome

4          ― Mój Chrystusie śnieżny

5          ― Śmierć ciebie już omiata, umieranie

6          ― Jestem niezłomny pies nawiedzony

7          ― Gdy tryumfuje ten upiorny szelest drzew

8          ― Bóg życia unicestwił się w mojej sprawiedliwości

9          ― Wiersz o Sile

12        ― Już nie przez moje palce przepływa jak piasek

14        ― Znowu mi się śniło, że żyłem,

15        ― Nieustannie wyłaniam się z siebie

16        ― Symfonią spojrzenia nieugiętego

17        ― Dzień prześwitywał jak cień Dziewczyny na wietrze

18        ― Słońca miliardy lat

19        ― Zmierziła mnie transcendentna, rozjątrzyła świecka

20        ― Czy Bóg jest, czy Boga nie ma

 

 

1.

 

Dies irae.

 

 

W ten dzień świeci słońce nieruchome,

promienie sztywne przesączają zieleń,

w skrętach stoją ulice wiadome,

mijają cienie.

 

 

Miazga rozciąga paszczękę

z niej pochodzimy.

Doprawdy

jest

Bóg ――― wór czarny pustki

z wnętrzności ziemi.

 

 

4.

 

Wiersze Nowe.  Pamięć.

 

 

Mój Chrystusie śnieżny

Harpie Twej nieobecności

strzelistymi cierniami,

koronami śnieżyc

toczą mi wnętrzności          

jak światłem bolesnym

zatopionym w Tobie.

 

 

I zwycięzca milczę,

nieuspokojony,

w korytarzach Prawdy, wolności

bez Ciebie.

 

 

5.

 

Podszepty.

 

 

Śmierć ciebie już omiata, umieranie

i osaczony pojękujesz,

naraz, wszystko stało się ważne,

z zazdrością i grozą

penetrujesz zielonosyte liście,

wykrzyknikiem.

 

 

Oto piasek od stóp ci ucieka,

las, łąka szemrzą

obco i wrogo,

Pan Bóg jest dziurą na niebie,

nie licz tu na nikogo.

 

 

Myśli biedulko stroisz,

że, niby jak to możliwe

w dialektycznym ruchu wszystkości

mam być tylko ułamkiem ułamka,—

Ja? co tak Jestem żarliwie?

snujesz się więc i tak dalej,

prawisz monologi.

 

 

Nie przewidziałeś tego, teraz

nago wydany na pastwę, piasek nijako

we wszystkie strony chrzęści

na tych polach jałowych, jednakże

stań sobie godnie

przyjacielu, przeżegnaj się okiem słońca

rozkrzyżowanym w tobie, i

żegnaj.

 

 

6.

 

Z cyklu  /Widzenia i głosy/.

 

 

Jestem niezłomny

pies nawiedzony

na swym łańcuchu

koronnej Prawdy.

 

 

Wmanewrowany

w ludzkie oddechy

wszechistniejących twarzy

oto przeciągam

naszczekując głucho

 

w przekleństwie Wyzwolenia. ―――

 

 

Szaleje we mnie świat niespełniony

wnieboklęskami wszystkich najbliższych,

żyjących we mnie pokoleń,     jak w lustrze

widzę i trawię ich w ogniu wścieklizny,

gdy — nieodmiennie ! mimochodem...

kołtuni się, zwija i pręży,

przebiega w nas mątwa historii

z rdzenia do rdzenia po mierzwę ostatnią.

Nie śpię i wkrwawiam się w żywe otchłanie,

w świat mój dogłębny, widzenia,       i Ten

 

 

Tylko w mym mózguprzebóstwiam jak umiem

Tylko w mym sercuwykształcam do światła.

 

 

7.

 

Z cyklu /Widzenia i głosy/.

 

 

Gdy tryumfuje ten upiorny szelest drzew

widzę mą ludzkość        ukrzyżowaną,

i cichutko,, jak zmarniałe ptaki,

poukładani,

przysiedli wszyscy na gałęziach życia, osamotnieni,

Teraz

widzę mą ludzkość twarzą w twarz.

 

 

Przychodzą, odchodzą

niespełnieni,

we śnie duszącym

półkule mózgu

 

wszystko we śnie.

 

W głuchym bezbożu

krzyk niespokojny

licha i naga rośnie tu prawda:

głos przestrzelony

w miłości, w bólu tu odnajduję

ludzkość przybitą do drzewa życia.

 

 

8.

 

Wiersze Nowe.  Dokończenie.

 

 

Bóg życia —

unicestwił się w mojej sprawiedliwości

doszczętnie.

 

 

Lecz gdyby był

i stanął tu,

naprzeciwko ;

jak oczywistość,

że świat ten, jest równorzędnie

dnem tego świata

 

nie wykłonię do Niego ręki

przybitej,

nie zawezwę.

 

 

9.

 

Wiersz o Sile.

Wiersze Nowe.   Powrót do źródła.

 

Motto:

/Należy wiedzieć, że walka jest czymś

powszechnym, a spór czymś słusznym i że

wszystko powstaje ze sporu i konieczności./

Heraklit z Efezu.

 

 

1/         Smakowanie odwiecznego kłamstwa

i jego bólu.

 

Wystarczająco już

i w miarę dosadnie

tuliłem rozpacz

myśli obrzmiałych

jędzą nicości —

Archimedesowego

punktu zaczepienia.

 

 

2/         Poszukiwanie bezwzględnej prawdy w każdym

narzucającym się temacie

i wynikające z tego niebezpieczeństwa.

 

Byłem

w furiackim pragnieniu

sensu

i najzwyczajniej

starłem się na mierzwę —

w ciśnieniu

potęg rozproszenia.

 

 

3/         Zmiana w pojęciach i ochłoda.

 

W ostatnich godzinach młodości,

osaczony —

w jedności z bolącym kosmosem,

w wyzwalającym osłupieniu,

jakby sprężony

ciążeniem granitu,

wpłynąłem do oczywistej

przystani prawdziwości, —

tej która jest,

po prostu.

 

 

4/         Inwokacja i nadzieja.

 

Sprzyjaj nam Prawdo

w czasie,

który się rodzi, —

przywracaj radość

pielgrzymom

do niezmyślonych

i nie objawionych

mitów Człowieka.

 

 

5/         Założenie wstępne i poczucie pewności.

 

Wszystko, co godne jest

istnienia

wiedzie się z siłą —

i to bez wyjątku.

Siła jest właśnie wyglądanym

kamieniem filozoficznym

na targowisku

skłębionych walorów. —

Wiemy na pewno —

ona zostaje

w tej swojej jednojedyności.

 

 

6/         Dialektyka poprzez humanum.

 

Byty sprawdzają swoją przydatność

do istotnego

przejawiania się

przez okrucieństwo i miłość, —

siłą najwyższych napięć,

siłą przeciwieństw.

 

Bo nawet słabość, —

celowo użyta,

jak w chrystianizmie —

ku podziwowi

naiwnych, —

jeżeli działa,

jest właśnie siłą

sobie-podobną.

 

 

7/         Ważny przykład i jego konsekwencje.

 

I Bóg,—

kiedy się o Nim mówi —

nie byłby Bogiem,

jeśliby Jego

nieskończona wzniosłość

nie była Siłą. —

Chętnie zapamiętam

tę ilustrację,

żeby się nie zabłąkać

wśród przeróżnych treści.

 

Nie ma od ciebie — siło

odwołania —

na szczęście jesteś

pełnią rzeczowości.

 

 

8/         Miłość jest siłą doskonałą.

 

Czyż nie jest siłą,

mocą straszliwą

świetlista

gołębica miłości —

wybawiająca

czas i przestrzeń

swymi owocami?

 

 

9/         Miłość jest siłą tryumfującą.

 

Siłą — miłości

można przemienić

kamienie!

w oddane ci bezgranicznie

serce ukochanej

i zdjąć z niej wreszcie przekleństwo

obojętności.

Miłość jest siłą.

 

 

10/       Optymistyczna struktura siły.

           

Sposobem istnienia siły

jest walka

rozproszenia i unicestwienia,

lecz

przede wszystkim

walka bez tchu

harmonii, wzrostu

i bezgranicznych

możliwości Nowego —

pukającego jakby

do naszych przeczuć.

 

 

11/       Ruch ludzki.

 

Chwytamy więc

dreszcze elektryczne

marzeń,

i przekształcamy je,

jak pod przymusem

świadomości prostego wejrzenia,

w ożywiające źródła mocy —

coraz wiarygodniejszych do ludzkiego constans,

a mniej widmowych i niewymownych,

budowli przewidywań.

 

 

12/       Kalos k^agathos staje się siłą.

O istocie życia i szczęścia.

 

Zbawienie ludzkie, doskonałość, —

jak one bywają

w realności,

wprost się wywodzą

z jądra potęgi

pięknej, dobrej i mądrej

pracy,

walki,

przeróżnej aktywności.

 

 

13/       Lapidarne ujęcie soteriologiczne.

Rozgraniczenie zbawienia immanentnego

od transcendentnego.

 

Inne zbawienia

tylko żerują

na niezgłębionych mocach człowieka —

przez pośrednictwa,

przez subiektywność

i wyczucie.

Wszyscy oni

budują swe nauki

na żywiołowości,

półempiryźmie

i iluzji.

 

 

14/       Życie ludzkie pojęte jako misja, —

a nie bierność i konsumpcja.

Metoda walki.

 

Posądzamy się bowiem

słusznie

o jawną misję

spełnienia doskonałości —

kategorycznym imperatywem,

i stąd

odrzucamy

ciosami ekstremizmu,

otchłanią napięcia —

wszystkie wymiary

spodlenia

i ponaddantejskie piekła

pustki —

czego ?

ujawnionego historią

rytmu człowieczeństwa.

 

 

15/       Zaprzeczenie zaprzeczenia.

 

Znamy więc,

choć tyle,

nasze cele,

że znamy cierpienie —

wznosimy się, chociaż,

poprzez zaprzeczenie.

 

 

16/       Metamorfozy myślącej trzciny.

 

Nie mamy czasu

na nic innego, —

bądźmy myślącą

błyskawicą

na rzeczywistym niebie,

Pascalu.

 

 

17/       Niesprawiedliwość relacji : dobro—siła.

 

Na tych wymiarach

piękno psychiczne

musi, w sprzężeniu

przechodzić

w piękno cielesności,

przekładać się

w każdą ludzką materię.

 

Piękno fizyczne

niechaj się łączy

z piękną świadomością.

 

Dobroć — powinna

wykształcać się w siłę,

w siłę ! powiadam.

 

 

18/       Nowe nadzieje. Uwaga metodologiczna.

 

Żyją w nas, przecież,

gorączkowo

te cele —

wyłania się z zapieczętowanych

powłok

kontur wyzwolenia,

przez samoprogramujące się

treści człowieka.

 

 

19/       Radosna analiza.

 

Zbadajmy każde

żywe zbawienie —

będzie to siła

czy nagość siły.

Koniec wahania.

 

 

20/       Powtórzenia i próby definicji.

 

Mamy być silni

w pięknym i dobrym

drążeniu Prawdy,

jak ona jest —

dla nas

i w samej sobie.

 

Naznaczmy

jednojedynie

bezwolne moce

naszą celowością

i swobodnym trudem.

Wcielajmy granitem

sens,

siłą

uczłowieczaną.

 

 

21/       Motyw prakseologiczny.

 

Wyzwalajmy w sobie

siłę

trybem ostrej świadomości

strategicznego położenia

człowieka w istnieniu,

i planowanym,

historycznie

coraz pełniej i pełniej możliwym

wykorzystywaniem

zdobytych już przez ludzkość

wartości.—

Albowiem

racjonalnym grzechem pierworodnym

jest zależna

i niezależna od nas

słabość, —

o wielorakich

postaciach.

 

 

22/       Sprawiedliwość społeczna a potencje ludzkie.

Jedność psychiki i tego, co materialne.

 

Sprawiedliwość i nie przypadkowo

zorganizowane

życie społeczne,

oraz docelowy wysiłek

poszczególnej

inteligencji i etyczności —

są skutecznymi źródłami

najniezbędniejszej do szczęścia siły

osobo—rzeczy człowieka.

 

 

23/       Wolność i potencje ludzkie.

Następna próba definicji.

 

Za wszelką cenę

trzeba poszerzać

sferę wolności,—

która jest kluczem

do totalnego człowieka.

 

Kompetentna siebie

i ostatecznych celów człowieka

siła

jest właśnie świeckim zbawieniem —

tylko tak sensownym

dla nadchodzących kultur.

 

 

24/       Zwarta definicja. W stronę genesis.

 

Zbawiamy się wyłącznie

przez siłę.

Nie hołdujemy jej,

lecz jak ów Adam

nadajemy wszystkim potęgom

Miano —

nasze.

 

I to wystarczy.

 

 

12.

 

Wiersze Nowe.  Z metafizyki czasu.

 

 

Już nie przez moje palce przepływa jak piasek,

ale ja sam przepływam

przez palce czasu.

 

 

Jesteśmy więcej niż mordowani

na każdą chwilę

struktury istnienia.

 

 

Oto przed chwilą

liść słońca w dłoni,

tak szklany, że nieprawdziwy,

i moje serce uwięzione w piersi

 

 

przeminęliśmy.

 

 

14.

Wiersze Nowe.  Wezwanie.

 

 

Znowu mi się śniło, że żyłem,

i miałem żonę, dzieci, psa

i teściową,

którą chciałem

a nie umiałem

zabić.

Znowu mi się śniło, że żyłem

i byłem taką samą kreaturą,

kołtunem jak wy.

Pamiętam, że w tym śnie

nareszcie uspokojony

pasłem się — święta krowa

na łąkach asfaltowych

waszych miast i wsi —

godny w sobie i na miejscu, —

wytresowany

do cywilizacji

i kultury,

jak sobaka Iwana Pawłowa.

Nie byłem już w konfrontacji

z pulsującą ostro rzeczywistością,

ale leżałem zgrzebnie

u jej boskich wymion, —

mój bóg był w moich najprostszych odruchach,

nienawidziłem tylko ludzi,

którzy chcieli czegoś więcej,

czegoś poza tym,

czegoś wbrew temu,

czegoś ponad to, —

ci marzyciele,

wariaci,

przestępcy

i dziwacy ————

ja, interesowałem się tylko żoną i dziećmi, —

wszystko inne było mi zupełnie obojętne

wierzcie, nie było we mnie wtedy cienia,

atomu

bezinteresowności.

Nawet, gdyby archaniołowie błagali mnie

na klęczkach, —

nic bym nie zrozumiał, niczego bym nie zmienił.

 

 

Ale,

dużo by o tym mówić,

tymczasem,

śniło mi się tylko, że żyłem,

przyjmowałem warunki życia

sukcesywnie

chwaścikiem,

chwaścikiem powiadam:

punkt po punkcie.

 

 

Przesłanie.

 

 

Toczcie z kreaturami walkę na wyniszczenie,

nie przebaczajcie nigdy,

nauczcie się jak trzeba

bezgranicznie nienawidzić

i kochać,

bądźcie czujni, nie dajcie się upupić.

 

 

15.

 

Wiersze Nowe.  Na tropach miazgi.

 

 

Nieustannie wyłaniam się z siebie,

nigdy trwale nie jestem, zawsze przemijam,

rodząc się efemerycznie i ginąc —

w sobie i w resztce niedoskonałego bytu.

 

 

Czas istnienia jakiejkolwiek rzeczy

jest łańcuchem stawania się poprzez chwile,

tylko one są, wszystko inne jest śmiercią,

niewypełnioną nigdy niczym pustką      i

nieobecnością.

 

 

Odsłania się Prawda o ludzkiej miazdze,

jak nagie kości szczękające nieustannie, —

jakby odarte z buńczucznego zakłamania

mało—sprawnego w swych odruchach mięsa.

 

 

Więc miazga ludzka —jest naszym cierpieniem,

jest dysharmonią, sprzecznością, napięciem

pomiędzy doskonałą, nieskończoną psyche,

a niedoskonałą i ograniczoną

w swych operacjach materią człowieka, —

wraz ze wszystkimi tego pochodnymi,

jak chociażby — historia i bezduszność  losu, —

to jest, znikomość i osamotnienie,

dźwiganie jałowych lecz serdecznych pragnień,

wyniszczenie i śmierć.

 

 

Wiadomość ta

zmusza nas, niestety, do szaleństwa

radykalnych i złożonych wysiłków umysłu, —

a raczej, powiem, że wprost implikuje

konieczność przebóstwienia materii i czasu

przez ostateczne potencje człowieka —

w niezgłębionych wielkościach jego człowieczeństwa.

 

 

Dziś, w starej jak ta cywilizacji

nie zadowoli nas milczenie       

tępo—syte milczenie prostodusznych zwierząt ;

trzeba bolesne odkrycia o człowieku rozgłaszać,

jak nowe ewangelie, na wszystkie strony aktywności,

gdyż wykształcony, obrzmiały ten problem,

twardo postawiony, jakby rzucony obuchem — w twarz

wiecznie żywej i prężnej ludzkości —

na pewno zostanie, bo musi być, jakoś rozwiązany, —

coraz lepiej i lepiej —

to jest nasza nadzieja

i prawie pewność; —

 

 

tymczasem

nie widzę innej możliwości — i twierdzę,

że chociaż życie ludzkie jest poza—sensowne,

niemniej, może być ono piękne i radosne.

Tak — życie ludzkie jest poza—sensowne,

to jednak, zwyczajnie, —

i przez lawinę dojrzałej wolności

może być ono piękne i radosne, —

w skupionym pędzie do mitycznych,

błogosławionych ogrodów dzieciństwa.

 

 

O Prawdo przeciw Prawdzie,— że mimo wszystkiego

pozwalasz mi istnieć dalej,

i bez zawstydzenia…!

 

 

16.

Wiersze Nowe.  Wyznania.

 

 

Symfonią spojrzenia

nieugiętego,

wolnością oddechu —

tak przebić się, przebić

poprzez magmę nędzy.

 

Wymyśleć się chociaż

z nijakiej

ceremonii śmierci,

z tego tekturowego

pudła snów

pokoleń wymarłych i żywych —

 

skłębionych pokornie

w obręczach

plugastwa

kurzego rozsądku.

 

Ach, żyć, istnieć

białą kolumną grecką

rzuconą na oślep —

w wężowe skręty

pełzania;

przesączyć się tryumfalnie

tym szaleństwem pięknym

po granice granic, —

wwieść się w to

mądrym dreszczem, —           

 

zdążając tak w ostatecznej

miłości, nienawiści.

 

 

Całować jeszcze

ramiona Prawdy

nieobjęte,

radością być dobrą,

nie więcej.

 

 

17.

Wiersze Nowe.  Przezroczystość.

 

 

Dzień prześwitywał,

jak cień Dziewczyny na wietrze,

ledwo formalne istnienie bytu

naprowadzało się do oczu,

(sensorycznie),

bez swego rdzenia

jedno—znaczącej doskonałości.

 

Więc

rozproszenie

i przypadkowość.

 

 

Słońce snuje tęsknotę

daremnie,

na powleczeniu drzew,

śni się

za niespełnioną dalą.

Ziemią

ciążącą zagadkowo

w lustrze człowieczeństwa.

 

Lecz  ja,

doprawdy,

dlaczego nie miałbym ulec wyniszczeniu,

skoro podlegam Prawu.

Narody — złe i dobre zginęły,

co przeminęło z nimi ? —

Jak chwila lawiny:

z krateru

w krater.

 

 

18.

 

Wiersze Nowe.   Wyłączność.

 

 

Słońca miliardy lat

i miliardy

moich marzeń

wszczepiają się w siebie

nadaremnie.

 

 

Przemijamy obok

po liniach równoległych

Myślenia.

 

 

19.

 

Wiersze Nowe.   Realności II .

 

 

Zmierziła mnie transcendentna,

rozjątrzyła świecka

Idea Zbawiania.

 

 

„Jam jest alfa i omega” tej pustki

roni się codziennością.

 

 

Pytam się: kim jest Człowiek.

Człowiek,

jest w założeniu,

zdeptanym światłem.

 

 

20.

 

Podcykl /Wołanie/ .  V.

 

 

Czy Bóg jest, czy Boga nie ma.

Nie ma, po stokroć nie ma. — Nie Ma .

 

 

Jego nieobecność

poprzez nieistnienie

rodzi dla nas piekło

i unicestwianie.

 

 

O Prawdo.

Niebo lodowate nade mną,

zgroza we mnie.