Amen - Krzysztof Milski
Spis wierszy
1. Te Deum
3. Z miłości
8. Abyś żył
10. Bóstwo Chrystusa
13. Miłość zjednoczy
14. Całemu pokoleniu
15. Słowo Ewangelii
16. Wieczysty udział
17. Adwent
18. Jak cegły
19. Pustynia I
20. Pustynia II
21. Pustynia III
22. Labarum I
23. Labarum II
24. Labarum III
25. Labarum IV
26. To nie Bóg
27. Słuchaj Izraelu
33. Ponad pojęciami
34. Kimże jesteś
37. Wyszczególnienie
38. Odrośl Jessego
39. Dążymy do Niego
40. Błagalne zawezwania Ducha Świętego - Litania II
41. Litania I
42. Tutaj jestem
43. X tez o życiu
44. Powiedziano nam
46. Każdy z nas
48. Na zawsze Jahwe
50. Losy stworzeń
51. W tym to czasie
52. Początek Nowego
53. Jedność Boga
56. Każdego poranka
58. Bliskość Boga
Pana
Boga mojego sławię
Za to że pozwolił mi
o sobie mówić
Ten sam Bóg
Objawił się
i nazwał po imieniu
Abrahama
Ten sam Bóg
Błogosławił
I utwierdzał przymierze
Z Izaakiem
Ten sam Bóg
Pozwolił się doświadczyć
I nierozerwalnie złączyć
Z Jakubem
Pana
Boga mojego uwielbiam
Za jego prawo i zakon
Torę i Ewangelię
Pana
Boga mojego błogosławię
Za pewność spełnienia obietnic
Odpocznienie
Pana
Boga mojego wywyższam
Za Chrystusa Jezusa
Miłosierdzie i usprawiedliwienie
Wodę i Krew
Pana
Boga mojego miłuję
Za udzielenie wiary
Pouczenia Jego Ducha
Panu
Bogu mojemu
poddaję się
I ufam
Zagrajmy Panu na harfie
Zadmijmy w rogi
Oto prawo Zakonu ogłoszono
Aż po krańce ziemi
Uderzmy w bębenki
Zatańczmy radośnie
Oto Baranek złożony na ołtarzu
Pan przyjął jego ofiarę
Zaśpiewajmy Panu
Pieśń wdzięczną
Hosanna
Z nieustającej eksplozji miłości
I zaprzeczenia smutku samotności
Boga
Jesteśmy stworzeni
Indywidualnie
Każdy w swoim czasie i narodzie
Dla naszego Przebóstwienia
Jego wolę wypełniamy
Jako synowie odziedziczymy
Naturę i chwałę Boga
Z miłości
Uczestniczymy w przemijaniu
I tworzeniu świata
Aż do świętości
Ten krótki ból życia na ziemi
Bóg odpłaci nam pełnią siebie
Jeszcze dziś niepojętą
Niedługo bezkresną
Z miłości
Na zawsze
Zstąpiło imię Pana na Syjon
I Jego Syn Człowieczy
Zmazał odstępstwa ludów
A przewinienia i oziębłość
Tylko tymczasowo oddalają. od Boga
Z dzieł Pana nic nie ginie
Wszyscy z Niego
I w Nim
Trwamy
Jest
Bóg Zbawienia
Bestia
I lud Boży uciemiężony
Nie ma napiętnowanych
Wiecznym grzechem
I ten potężny wróg z północy
Pochłonie śmierć
Dzień tryumfu Chrystusa
Nadszedł i już trwa
Najznaczniejszą godzinę
Zna tylko Pan
Maranatha
Męczennikom z imieniem Pana
Wypełnią się wszystkie prawa
I dziewięciokrotne błogosławieństwo
Bestia będzie unicestwiona
Najpierw u Pana to była
Gwiazda Jasna
Oszukani przez nią synowie Pana
Doznają poznania
Wstydu winy
Krótkotrwałego skarcenia
Powrócą i dołączą
Do ludu Bożego
Błogosławiona śmierć przewinień
A potem ubóstwione życie
Tylko na ziemi
Zegar mierzy dni
Pory i sezony
Przybliżyło się królestwo Boże
Chorzy zdrowieją
Opętani są oczyszczani
Z martwych powstają
Na Golgocie
Wykonało się
Wypełnienie czasu
Zasłona pękła
Odtąd nie ma już tajemnicy
Od Boga zstąpiło Światło
Nowej Świątyni
W niej święci Pana
Zostają Zbawieni
Od grzechu, bólu i śmierci
Czas stworzenia
Pełnia pracy
Wieczne odpocznienie
Ojcze, który jesteś
Przyjdź Królestwo Twoje
Wywyższ się Panie
Ponad ołtarz stworzeń
Wywiedź z namiotu Dawida
Swego wybranego
Oblubieńca ludu
Przystrojonego na gody
Niewyrażalnie wielka jest miłość
Pana do swej winnicy
Wywyższ się Panie
Wylej czarę poznania
Wywyższ się Panie
I uformuj nas
Bo jesteśmy zniekształceni
Wywyższ się Panie
I oczyść nas
Bo jesteśmy zbrudzeni jak tułacze
Wywyższ się Panie
I ukarz nas
Bo odstąpiliśmy od przysięgi
Wywyższ się Panie
I obmyj nas litościwie
Wiecznie Żywą Wodą
Wywyższ się Panie
Bo jedynie Ty jesteś
Naszym Bogiem
A my prawdziwie Twoi
A potem nas zgromadź
Na Świętą Ucztę
Jahwe
Ojcze nasz
Święć się imię Twoje
Powstań Panie
I otrzyj każdą łzę
Osądzonej ziemi
Jesteśmy stworzeni do przyjaźni z Bogiem
A wciąż obłudnie pytamy o prawdę
Jesteśmy stworzeni do miłości
Lecz nie chcemy poświęcać i przebaczać
Jesteśmy stworzeni do radości
Lecz smutek przesłania wyczekiwane obietnice
Jesteśmy stworzeni do mądrości
A nieustannie błądzimy i pytamy
Jesteśmy stworzeni do pokoju
A ucisk tłamsi sumienia
Powstań Panie
Teraz
Zwiń i odnów ziemię
I z tej naszej nieokłamanej resztki
Uczyń naród zamieszkały
Na Miejscu Świętym
Gdzie Słowo
Dzień w dzień
Będzie
Ciałem
Chodźmy
Nawróćmy się do Pana
Boga naszych ojców
Którzy oglądali cuda na pustyni
Zawróćmy
Do Miasta Pokoju
Gdzie spoczęło na wieki
Imię Pana
Pouczeni przez Jego Słowo
Złożymy dziękczynienie i ofiarę
A ono przyrządzi nam
Nieprzemijającą Paschę
Świat został już osądzony
Oddzielił się ogień od obojętności
Tego życia tyle
Co zatrzymany oddech
Który trzeba wkrótce zwrócić
Cośmy uczynili najmniejszemu
Taką cenę mieć będziemy
Tyle naszej winy i zapłaty
Bo wszyscy jesteśmy zakurzeni
Pyłem targowiska
Panie
Boże Wierny
Obmyj nas Krwawym Potem
A później prawdziwie wykupionych
Wprowadzaj nas po imieniu
Przez bramy sprawiedliwości
Do swojej świątyni
Tej nieurodzajnej ziemi
Pośród nieużytecznego ludu
Pan
Bóg samoobjawiający
Dał z miłości
Wszelką władzę i moc
Chrystusowi Jezusowi
Wykonało się
Prawo zgromadzenia
Niepowtarzalna ofiara usprawiedliwienia
Jesteśmy własnością Pana
I ty bity i na rękach noszony Izraelu
Darowani
I na Świętej Drodze
Przechodzimy przez
Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo
Chrystusa
W Bogu
Chrystusie i Duchu
Jesteśmy razem
Z miłości otrzymaliśmy
Życie, zmartwychwstanie
I wspólny nieśmiertelny Byt
To całe twoje życie
Pełne bólu, strachu i upokorzeń
Krzyż człowieka
To Bóg
Przez szczelinę drzwi
Ukazuje ci twoją nową rzeźbę
To mocowanie twarzą w twarz
Ręka w rękę
Jeszcze dziś
Dowiesz się że
Jesteś ludem wybranym
Potomkiem Izraela
Który przemógł
I zwyciężył
Za to otrzymał
Nieprzemijające błogosławieństwo
Mówię to wam jawnie
Jest jeden prawdziwy Bóg
Jahwe
I Jego wyłonione Istoty
Duch i Chrystus
I ty bracie na podobieństwo
Jesteś stworzony troiście
Jedynym uświadomionym, istnieniem
Twórczością i miłosną dobrocią
Pan jest Bogiem
Objawionymi Postaciami
Duchem, Chrystusem
i człowiekiem
Wszędzie i we wszystkim
Bo wszystko jest całością
Niech cię nie trwoży
Wielość kątów widzenia Boga
W zamyśle Boga
Wszystkie one są dopuszczone
Ważne i ze znamionami prawdy
Jak światło rozczepione przez pryzmat
Ty masz mieć chęć i gotowość
W bojaźni Jemu służenia i braciom
Jeden jest Bóg o imieniu Jahwe
I Mesjasz Jezus
I Duch
Lecz Bóg zna czas
By ci to objawić
Bóg jest we wszystkim i wszędzie
Wschodzie, zachodzie
Północy i południu
W górze i na dole
W życiu bez skończenia
Nie trwóż się
Uwielbiaj Boga
W tym co robisz
I tu gdzie jesteś
Oblicze Boga
Będzie oglądało każde stworzenie
Ciesz się
Alleluja
Całemu pokoleniu głoszono
O Chrystusie
Każdemu w swoim czasie i języku
Liście z Drzewa Mądrości
Opadają nierównomiernie
Jeden, jeden, jeden
Nawet na ołtarze całopalne
Wszyscy jesteśmy wędrowcami do Emaus
Widząc nie poznajemy
Słysząc zapominamy
A on nam po bratersku każe
Przykładać ręce do rany
Skąd wypływa nieustannie
Woda i Krew
Z posłuszną wdzięcznością
Przyjąłeś łaskę
Dnia bolesnego uczestnictwa
I nocy trwogi i potknięć
Te wszystkie twoje upadki
Równo ważą z siłą Wzrostu
Takie jest życie człowieka
Obrzezanego Duchem
Wkrótce radośnie usłyszysz
Synu mój
Miłośnie odpowiesz
Ojcze jestem
Odtąd już nigdy nie będzie powrotów
Twój dział nie jest
Przy złotym cielcu
Byś nie był wytracony
Twój dział nie jest przy obcych bogach
Byś nie był zohydzony
Twój dział nie jest
W próżniactwie
Byś nie był jak nieurodzajna figa
Twoim działem nie jest
Głośny spór
O Boga Jahwe
Byś sam nie był oddalony
Bo twoim działem
Jest Chrystus
I przez Jego krzyż
Odkupione życie
Ty masz nosić
Skrzynię Przymierza
To są twoje wieczyste udziały
W Nowym Kościele Jerozolimskim
Ja
Syn Wygnańców Adama i Ewy
Mówię w imieniu wielu
I oskarżam Bestię
O utrudnianie pochodu
Do Miasta Pokoju
Oskarżam
O zdradę, fałszywe informacje
Zadawanie cierpień i mordowanie ciał
Oskarżam
O nieprzerwaną obmowę
Nieba i ziemi
Kiedyż Panie Święty
Uczynisz Sąd Sprawiedliwy
Dopókiż mamy czekać na wybawienie
Na włożenie na głowy nasze
Lauru z soczystej zieleni
Na pozwolenie zasiadania
W Bramach i na Tronach
Pochwalone niech będzie imię
Świętego Izraelskiego
Za odkupieńczą nadzieję
Powtórnego przemycia rąk
W krwi i chwale
Syna Człowieczego
O każdej porze prosimy
Przyjdź Panie dzisiaj
Przyjdź
Przyjdź
Czy oczy masz otwarte
Czy zamkniesz
Jesteś pomieszkaniem Boga
Cegłą, którą Pan
buduje Świątynię
W grze o życie zawsze wygrywa
Bóg i człowiek
O Jerozolimo, Jerozolimo
Którz nie płakał w tobie
W bólach rodzenia
Nowe Jeruzalem
Coraz wyraźniejsze i bliższe
Tutaj Bóg pozwoli odczuć
Swoje zbawienne imię
Jestem
I my w nim będziemy
Każdy w zasłużonym miejscu
Jak różnorodne cegły w gmachu
Wielkimi krokami
Dzień za dniem następuje
Każdego ranka Pan
Swoich synów i wybrane narody
Wyprowadza na pustynię
Szczęśliwi których Pan
Próbuje i wodzi
Oni odpoczną
W miodomlecznej ziemi
A dym kadzidlany
Będzie ich ofiarą
To na tej drodze
Pełnej przeciwieństw
Postawiono znaki rozpoznawcze
Ból, lęk i stratę
Wiarę, nadzieję i miłość
Na niej padają święte zapytania
Lecz trwa to tylko dłuższy moment
Jak grom
I zaraz potem zaranie dnia następnego
Ten orzeźwiający wietrzyk
Który muśnie twoją twarz
Rozwieje mgłę
I ujrzysz siebie w ramionach Boga
To będzie twoje wieczne miejsce
I kres
Mesjasz wyszedł z Syjonu
Mesjasz wyszedł z Syjonu
Mesjasz wyszedł z Syjonu
Już nie pytaj
O sens i cierpienia
To zbawcze dzieło
Pan wyprowadził cię na pustynię
Próby ciała
I znoje duszy
Święta Droga Powrotu
Na niej Pan zawarł
Nowe Przymierze
Mesjasz wyszedł z Syjonu
Teraz tylko zwycięstwo w Panu
Taka jest sprawiedliwość i miłosierdzie
Nie ma czasu
To są znaki Sądu
Później
Oczyszczenie i
Królowanie Pana w Nowej Ziemi
Tak jest z człowiekiem
I światem
Tylko w tym przestworzu
jest czas na wybieg dwojny
i wziernięcie w siebie
jak ci powiedziano
już nie naśladuj
i nie pytaj
tak rób
wstąp własną wolą w świętość
Uspokojeni własnym logizmem
krają w imię krzyża i brzucha
całkowicie wypreparowani
umęczeni ciągłym wyprzedzaniem
spośród nich jeden będzie sprawiedliwy
Pokusa jest jak najsłodszy owoc
spełnienie przeciwności powoduje rozkosz
wtedy jesteś na dnie czeluści
On
zawsze odkryje nad tobą właz
Poczeka
Nie ma zimnych rąk
są tylko opuszczone
nie wierz w bezmyślność oczu
są tylko rozbiegane
są złe uczynki
łzy ogrzeją dłonie
oczom pokaż cel
ciepłymi rękami dotknij inne
nie patrz ze wstrętem na zaślepionego
a wtedy poczujesz zmysłami Boga
już nie w poezji
To nie Bóg
Upokarza człowieka cierpieniem
Jak synowie znający Ojca
Wypełniają jego władzę
Umęczeni w dręczącej ciemności
Wskrzeszani są do stanu światłości
Oni są najpierwszymi chrześcijanami
Męczennicy za wiarę, nadzieję, miłość
i usprawiedliwienie
Słuchaj Izraelu
Twój Bóg jedyny jest w Trójcy
A tyś Go nie poznał
Na drodze do Emaus
Szukaj
Czuwaj
Ty możesz
i dopóty nie będziesz mieszkańcem
Przewodnikiem Nowego Miasta
Gdy z żołnierza rzymskiego
Nie staniesz się
Dobrowolnie ukrzyżowanym winowajcą
Opłakanym skruszonym synem
Przybądź własności Pana
Czy pamiętasz Izraelu
Jak Pan był pośród nas
Nocą słupem ognia
I dniem obłokiem strzeżącym
Czy pamiętasz Izraelu
Jak prosiłeś Pana
By już nie mówił do nas donośnie
Czy pamiętasz Izraelu
Jak pytałeś w trwodze
Czemu Pan nam tak uczynił
Zobacz teraz
Ten to Chrystus Jezus
Został wywyższony na Drzewie
Jak wąż Mojżesza na pustyni
On przyszedł od Boga Prawdziwego
Jak światło
I znak
Do nas mówi cicho i łagodnie
Dotknij się Jego
Przywrzyj całym sobą
A woda Przebaczenia i krew Zbawienia
Niech spłynie
Na nas i dzieci nasze
I stanie się cud nowy
I ostatni
Czy słyszałeś Izraelu ten
Zgiełk i wrzask?
To runęło miasto Jerozolima
Czy słyszałeś Izraelu
Ten szloch i płacz
To opadły mury świątyni
Już nie ma wspaniałości
Na dziedzińcach kupcy
Nie wystawią straganów
W bramach nie staną nauczyciele
Ach, nie ma już miejsca świętego
W ruinach miasta zginął
Kozioł ofiarny
To tylko grodzisko padło
Cegły i zaprawa
Przeminął czas
I w trzy dni odbuduję świątynię
Od Boga zostało posłane Słowo
I Syn Człowieczy
Mesjasz Jezus
Zbudował stolicę niezniszczalną
Miasto i Świątynię
Izraelu
Bracie mój
Przystąp do ołtarza
I módl się
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie
Hosanna
Słuchaj Domu Jakubowy
Twój Bóg Jedyny
Powiedział
To jest mój Syn Umiłowany
Uwierzmy Jego Słowu
Oto patrz
Idzie Żyd Potulny
Z pokolenia Judy
Trzciny nadłamanej nie dołamał
Knotka gasnącego nie dogasił
To pewny Przewodnik
Uczepmy się mocno
Skraju Jego szat
W drodze darmo
Będzie nas żywił
Chlebem i Winem
A gdy wstąpimy
Na Syjon
Otrzymamy ze Słowa
Zbawienną literę
Cudzoziemcami i przybyszami jesteśmy
Pośród Twego ludu Panie
Ale i z nami przymierze zawarłeś na Horebie
Obietnicami wytyczyłeś życie ojców i synów
I my wołaliśmy
Boże zmiłowania i litości
Wywiedź nas z niewoli
I wyszliśmy i poszliśmy
Pół nocy grzeszyliśmy bez opamiętania
A świt nas zastał na nieurodzajnych błoniach
I znów wołaliśmy
I raz jeszcze nas usłyszałeś
Słowo Twoje Panie
Urzeczywistniło się ciałem
Lecz swoi je odrzucili
I stało się ono przymierzem
Z przychodniami i obcymi
Tak staliśmy się ludem wykupionym
Krótko jeszcze
I będziemy spełnioną obietnicą
Dla ludu wybranego
Wtedy będzie jeden lud i jeden Bóg
Nie zrodziliśmy się
Z krwi i kości
Z wymiotów instynktu
Tylko
Wieczystego bytowania
Na próżno kamuflażem potomstw
Modlić będziemy życie
Krew i kości
Ten nie-mistyczny lud
Oddamy w worku ziemi
Przed Nim
Staniemy pojednani i
Przebaczy nam rozłąkę
Po krawędzi idąc
Ze spuszczoną głową
nie dostrzeżesz dalej niż
Głazy w ciemności
Bo to już niedaleko stąd
Na przekór swemu pięknemu ciału
I układowi kręgosłupa gruchoczesz kręgi
Dalej w pozorze stąpając bez zmiany
Bo gdy tylko nad krawędź głowę uniesiesz
Zobaczysz siebie
Poza pajęczyną
I to już będzie wieczność
Kimże jesteś TY
Ichthys
W za-gwożdżony podniosłeś majestat nicości
Wyłuskując w rzeźbie to co swoje
Przedwieczny
Będący
W Zawsze
Nie myśl że się boję misji życia
Panie Boże
Tylko tak trudno być wzorem
Dla człowieka
I tragiczniej bratem oko w oko
Idea i przekonanie cudowne manowce
Tak żyłem
Dowiodłem do obelg i zaprzeczenia
Tak by było
Gdyby nie przemiana udręki
Za tysiąckroć lub dalej
W dobry Byt
Szalom
Do Przebóstwienia
W tej gęstniejącej brei codzienności
Objawiłeś mi się
Słowo po słowie
Ty Bóg
Alleluja
Nie wzywam Ciebie
Boś jest
A ta kropla zrozpaczonej dobroci
Do tej pory i końca
Sączyć będzie
I przeciekać
Chwała IHWH
I dalej udręka
Jest to jakaś promienistość kamienna
Wydrzewienie siebie
Zapełnienie ale określone
Rozpięty pomiędzy zadowoleniem z zagubieniem
Rozpostarty na latach gromadzeniach
Dąży może nie do końca
Całością do zamknięcia gdzie wszystko co
zdobył
jest chęcią lub żalem
Dostrzegalne: pozorne ścisłe normy tropy
Wywiewanie i stąpanie w kręgu
Odkrycie dopiero zimnej szyby
Podpełznięcie do grani oznacza ujrzenie i
Spadek na szczyt
I ty jesteś z korzenia Jessego
Ulubiony, raz-rodzony
W miliardach
Odkąd Bóg sam sobie zadał cios
Jak syn przez ojca nauczony
Cierpisz
Bo jesteś pierworodnym
Dziedzicem Pana
Dążymy do Niego
Jednych wiatr wstrzymuje
Drugich głazy tamują
Inni światłem porażeni stoją
I po nich spłynie fala i rozmyje
Następni przyjdą i pozbierają
Kości i szmaty
I oni dotrą
Wszyscy zdążamy ku Niemu
Błagalne zawezwania Ducha Świętego
Litania II
Duchu Święty Boże
wszystkich
stworzeń
planów Bożych
wzywającego
rozumieć wolę
Bożą
znaki czasu i
objawienia
i jednoczący
z Bogiem w rozpaczy
i we
wszystkich stworzeniach
w niebie i
na ziemi
rozeznania
dobrego i złego Duchu Święty przygotowujący nas na wieczyste obcowanie
ze sobą w
Ojcu i Synu |
zstąp, prosimy Cię Panie |
Źebym był przyjacielem ludzi
dopomóż mi Panie
Żebym mógł patrzeć bez wstydu drugiemu
dopomóż mi Panie
Aby nie wzbudzał we mnie gniewu szyderca i oszust
dopomóż mi Panie
Abym jak kamerton był zgodny z Twoim głosem
dopomóż mi Panie
Aby dłoń moja była zawsze spokojnie otwarta
dopomóż mi Panie
Abym zawsze był posłuszny najwznioślejszym myślom
dopomóż mi Panie
Spraw Panie abym zrozumiał, że cierpienia
moje i innych mają sens
Spraw Panie by koniec złego nastał
Spraw Panie by nie było bohaterów w bojach
Aby dziecko nie wiedziało co to wojna i głód
Spraw Panie by jedyną miarą było dobro
Spraw Panie by ludzie witali się zawsze
jak w pierwszym dniu wolności
Spraw Panie by nie było rozpaczliwych pożegnań
Za odstępstwa od prawdy którą określiłeś
przebacz mi Panie
Za słabość moją
przebacz mi Panie
Za dzisiejszy gniew i podłość moją
przebacz mi Panie
Za wyrządzoną krzywdę bliźniemu
przebacz mi Panie
Za wzruszenie ramionami i obojętne przejście obok proszącego o pomoc
przebacz mi Panie
Za odebraną niezasłużenie nagrodę która należała się innemu
przebacz mi Panie
Oby tęsknota za Tobą Panie była budująca ducha
a nie służyła odwróceniu od Ciebie
Ojcze
Tutaj jestem
Ten kraj nazywa się Cesarstwo Bestii
Bo co z Pana narodzone
W bólach osaczone i pożerane
Ten kraj nazywa się Kłamstwo
Ten kraj nazywa się Niewola
Ten kraj nazywa się Egoizm
Kto był w Sodomie
Zginął
Kto szedł do Gomory
Zbłądził
Ten kraj nazywa się Nadzieja
W nim sprawiedliwi
Błogosławią imię Pana
Święty Boże
Boże Miłosierdzia
Przebacz
I zmiłuj się nad nami
Czas dopala lampkę świata
Obmyjmy się wodą
Przystąpmy każdy do swej
Ostatniej wieczerzy
Posilmy się chlebem
Wypijmy kielich wina
Zanim nastąpi
Dzień i Godzina Pana
I Jakie są dzieje świata
I losy stworzeń
II Dzień i noc
Pot i znój
III Na niegodnych warunkach
Żyć duchem wiary i miłości
IV Zasadą tylko ziemi
Jest mozół, śmierć
I nadzieja
V Chwalebną postawę oczekiwania i zmiłowania
Bóg często niespodziewanie
Już tutaj wynagradza
VI Ale to nie w tym eonie
Bóg swoim świętym
Przeznaczył wyróżnienie
Dostatku, sławy i znaczenia
VII Błąd Izraela
Popełniamy przez pokolenia
Aż do teraz
VIII Mesjasz nie był posłany
Aby nieustannie wybawiać od ciemiężyciela
Według naszej woli
Jemu też nie ułatwiono życia
Podlegał pokusie i bólowi
Lecz i On doznał miłosierdzia
IX Jego Boskie czyny na nielicznych
Były znakiem
Ujawnionym atrybutem niewyczerpanej
Mocy, Władzy i Możliwości
X Pokój i sprawiedliwość
Jednostkowo i totalnie
Będą spełnione w Zmartwychwstałym Życiu
W nim odkryta zostanie
Pełnia prawdy o Bogu
Duchu, Mesjaszu
I stworzeniach
Zaprawdę powiedziano nam
Pójdziecie między wilki
Spójrz na siebie
W nocy tej studni
Zaparłeś się
I wyciągnąłeś miecz
A miałeś wziąć swój krzyż
Z pokorą i uniżeniem
Nie jest napisane
Że każdy moment życia
Ma być błogostanny
Jak patriarcha Jakub
Nie puszczę cię
I zwyciężył
Jak Chrystus Jezus
Czemuś mnie opuścił
Umiłował
Zmartwychwstał
Siedzi po Prawicy
Spójrz za siebie
Namaść się
I nuże w wir dnia
Wiesz już skąd przychodzisz
Dla kogo mocujesz
Co wkrótce
Z radością powie ci
Ojciec Bóg
Jesteśmy tym następnym
Świętym pokoleniem
Zdążającym z Galilei
Do Świętego Miasta
Jeruzalem
Czas pogan
Czas obietnicy
I wypełnienia
Nieboskłon płonął
Żarliwą miłością
Pełni zbawienia
Każdy czas ma swoje znamiona
Płomień z krzaka gorejącego
Objawił się
Izrael zdjął sandały
I wyszedł na pustynię
Wodzony na pokuszenie
Rósł przy boku Pana
Umiłowany lud
On będzie kapłanem i przewodnikiem
Kuszony Jezus
Odrzucił chwałę świata
Droga Mesjasza
Wiodła przez Kalwarię
Tu rozpoczyna się rodowód
Nowego pokolenia
Krzyża miłości
To droga królewska
Kto nią dojdzie
Otrzyma insygnia królewskie
Oto cały Kościół
Nowego Jeruzalem
Każdy z nas
Ma swój Dzień Nawiedzenia
Wtedy przybliżyło się
Królestwo Nieba
Każdy z nas
Ma swoiste odkrywanie
Coraz Znaczniej Poznawalnego
Wtedy Bóg mówi gromkim głosem
I spełnienie obietnic
Zachwycającą Świętą Mądrość
To nie Bóg oddala się
Od człowieka
Jedni odrzucają niepohamowanym pragnieniem
Inni odpychają obojętnością
Osobno oszukani i niewiedzący
Lecz Bóg zawsze gra
Na strunach człowieka
Według swojej pieśni
W dniu Zbierania
Każdy z nas
Ustawi się we właściwym
Szeregu zasłużonych
Tam będzie pełnia
Milczenia i Poznania Boga
Śpiewaj
Śpiewaj swój psalm
Milczenie Boga jest twoją racją
Teraz
Swoje życie
Możesz nazwać bestialstwem
A to jest wartość i cena
Wybranego z Pieśni
Uczyniony świat
Bóg nadal stwarza
On
Im bliższy
Tym bardziej utajniony
Daje ci
Wolę pełnoprawnego współuczestnictwa
Chrystus Jezus
Twój brat
Był przed tobą
Wykonał
I otrzymał imię
Służenia i czci
Bez końca
Na wiecznie Świętej Górze
Ty będziesz radził i wskazywał
Po najdalsze pokolenia
Ty będziesz świadkiem i uczestnikiem
Wszystkich upadków które przeobrażą się
W zwycięstwo wszystkich
Bądź wola Twoja Panie
Na zawsze zamieszkało
Imię Twoje Panie
W Świętym Jeru-szalom
Tam nas wysłuchujesz
Modlimy się do Ciebie Panie
Pracą
Gruda za grudą
Kartka za kartką
Z niej otrzymujemy chleb
Modlimy się do Ciebie Panie
Życiem
Krzywdą, chorobą, wiarą
Za to dajesz nam odczucie
Twojej miłości i nadziei
Modlimy się do Ciebie Panie
Słowem Twego Syna Człowieczego
Ojcze nasz
Za to dostępujemy zbawienia
Modlimy się do Ciebie Panie
Twoją wolą
Oto człowiek
I jego Bóg
Nastanie czas
Gdy nie będziemy się modlili
I już nie będzie dnia ani nocy
Błagań i spełnień
Wtedy będzie pełnia
Stwarzania i obietnic Boga
Cały przebóstwiony człowiek
I cały uwielbiony Jahwe
Trwoga
Trwoga
Całe ciało moje obolałe
Chleb mi już nie smakuje
Ojcze Boże
Kochasz mnie ?
Moje codzienne wysiłki
Zalewają przypływy nierozumienia
Dni te bursztyny jednobarwne
Nawleczane są na różaniec bolesny
Ojcze Boże
Czy Ty naprawdę kochasz ?
To życie do czego podobne
Drzewo rodzi niepozorny
I cierpki owoc
Dojrzałe grona są słodkie i cenne
Synu mój
Zdejm sandały
To jest ziemia
Ona też jest święta
Twoje białe i wyschnięte kości
Bezładnie rozrzucone po pustyni
Będą scalone
Ożyją
Wiecznym zapomnieniem bólu
Łzy sprawiedliwych
Przechowywane są w skarbcu
Miłosiernego Boga
Chleba naszego powszedniego
Daj nam dzisiaj Panie
Pana
Jedynego Boga Izraela
Rodzica dającego życie
Błogosławię
Ukształtowani z materialnej
Wyobraźni Boga
Wydobyci z przestworzy chaosu
Wliczeni aż do świętości
Teraz jesteśmy nieuporządkowanym
Ładem i harmonią
Bóg
Także ziemią
Tym chwalebnym eonem
Przeobraża nas w swoje potomstwo
Będziemy imiennie rozpoznawalnym
Promieniem w Światłości Wiekuistej
Reszta
Będzie nam usprawiedliwiona
I dodana
Takie jest miłosierdzie Boga
I losy stworzeń
W tym to czasie
Bóg posłał człowieka
Na drogę
Pouczeń i doświadczeń
Aby ugruntować literę
Nazwał ją udręczonym życiem
Tak właśnie wodzonych było
12 pokoleń Izraela
Po odrzuceniu pyłów życia
Najlepszą resztkę
Czyli całego człowieka
Przyłączył do radosnej rany
A więc jest to już Początek Nowego
Wszystko co Nowe
Odczuwa niepewność
I męczeństwo zmiany
Ale nie jest to przekleństwo
To są Słowa z Góry Garizim
Było
Jest
Ohyda i obrzydliwość
Ty jesteś świadkiem
Uczestnikiem Ostatniego Boju
Dla zastępów Pana
Przygotowano :
co oko nie widziało - ucho nie słyszało.
I
Cała twoja istota człowiecza
Rzadko tylko w pełni uświadomiona
Jest piękna
Bo Boska
Stworzona z aktu miłości
Jest i pozostanie w Bogu
Po uprzednim pouczeniu, zrozumieniu
I zawstydzeniu
II
Wszelkie wady ciała
Są miarą i niedopasowaniem
Życia na ziemi
I tu jako nieistotne pozostaną
III
Te chwilowe trudności
Są wystarczającą nauką
I oczyszczeniem
W obliczu Boga
Każde stworzone przez Niego życie
Godne jest szacunku i miłości
To jest pierwsza zasada miłosierdzia
Wszelkie stworzenie rodzi się
I poznaje w sobie pokrewieństwo
Z Bogiem
W bólach
Aż dotąd
Litościwa ingerencja Boga
Jest każdej minuty i dnia
I jest to stan optymalny
W Bożej ekonomii zbawienia
O tym dowiadujemy się później
Ale nie zawsze otrzymujemy żądaną
zabawkę zepsucia
I to jest druga zasada miłosierdzia
Zupełne oddanie się Bożej Opatrzności
Zobowiązuje Stwórcę do szczególnie
Wyważonego traktowania
Wszystkie przymierza Bóg w pełni
I o czasie dotrzymuje
To jest trzecia zasada miłosierdzia
Nie może być końca
Udręki naszej
I nie chciej inaczej
Bo chwała Boga
Wynika
Z mocy człowieka
Duszy i ciała
Duch nie przynależy jedynie
Marnościom i wzlotom
Każdego poranka
Pan wyprowadza swoich synów
I wodzi ich po ziemi i niebie
W dzień i w nocy
Mami ich teraźniejszością
Pokazuje prawdę o wieczności
Oto przybyli ci ze Starej Ziemi
Wszyscy ze znakiem Pasterza
Z jednej owczarni
Panie
Czy będziesz ich sądził ?
I odpowiedział Pan
Niech się obmyją i oczyszczą utrudzeni
Będę na nich czekał w Nowym Niebie
A oni zasiądą
Każdy na swojej właściwej stolicy
Nie pozostawiaj nas Panie
W nocy doświadczeń
Nie pozostawię
Choćby i matka opuściła swoje dzieci
Ja was nie pozostawię
Nawet robak, który was toczy
Nawet uschnięte drzewo figowe
Ja Jestem Waszym Ojcem
Bogiem zazdrosnym
Nasza bliskość z Bogiem
Głównie opiera się na próbach
Daj
Lecz Bóg nie użyje tej formy
Za wyrzut
Przeciwnie
Ta nasza nieuświadomiona mądrość
Hagia Sofia
Wyznacza nam miejsce w Stwórcy
Bóg rzeczywiście udziela nam łask
Na miarę potrzeb i rangę bliskości
Jesteśmy tylko dzierżawcami
Od Synów człowieczych zależy tylko
Aż - modlitwa
Bądź wola Twoja Panie
I - dziękuję